Jak informują niemieckie media, ich miasta nie chcą już przyjmować uchodźców. Twierdzą, nie są w stanie sobie z tym poradzić i potrzebują od tego odpocząć. Decyzje takie padły już w miastach Saksonii: Salzgitter, Delmenhorst oraz Wilhelmshaven. Budżet niemieckich miast jest znacznie szczuplejszy, a ośrodki migracyjne przepełnione.
Integracja i porozumienie międzykulturowe stają się kolejnym problem. W poszczególnych miastach uchodźcy napadają na Niemców, z dnia na dzień rośnie zagrożenie z ich strony. Tylko w 2017 roku doszło do około 100 ataków na niemieckich chrześcijan. Freiberg boryka się już nawet z problemem umieszczania dzieci migrantów w tamtejszym szkołach. Z kolei w Chociebużu, we wschodnich Niemczech mieszkańcy protestują przeciwko przemocy, której doświadczają ze strony imigrantów z Bliskiego Wschodu. Konflikt kulturowy w tym mieście trwa nadal, mimo iż władze dały gwarancję na wstrzymanie przyjmowania nowych przybyszów. Minister spraw wewnętrznych Karl-Heinz Schröter potwierdził to w słowach: „Nie wysyłamy już uchodźców do Chociebuża z centralnego ośrodka w Eisenhüttenstadt”.
Nie brakuje też ostrego wystąpienia kobiet w tej sprawie. Ok 60 % ankietowanych uważa, że miejsca publiczne nie są już dla nich tak bezpieczne, jak kiedyś. Unikają dużych skupisk ludzi, publicznej komunikacji. Nierzadko u niejednej spotkać można gaz pieprzowy.
Gabriela Hajos