Jeśli chcemy być zdrowi i zadbać o stan techniczny murów naszych mieszkań, powinniśmy utrzymywać we wnętrzach temperaturę około 20 stopni Celsjusza oraz wilgotności powietrza na poziomie 50-60 proc. Dotyczy to zarówno miesięcy zimowych, jak i letnich.
Utrzymywanie zbyt niskiego poziomu temperatury w domu i wychłodzenie murów powodują, że w mieszkaniu utrzymuje się wysoki poziom wilgotności. Biorąc pod uwagę duże wahania temperatur w Polsce, problem ten dotyczy także miesięcy letnich.
W zdrowym domu zdrowy duch
Duża wilgotność powietrza uwidacznia się przede wszystkim w łazience, gdzie gromadzi się para uwalniana podczas kąpieli czy suszenia prania, a także w kuchni, w której parują przede wszystkim gotowane potrawy. Para gromadzi się i skrapla głównie w górnych narożnikach pomieszczeń. W tych miejscach pojawiają się ciemne plamy, na których osadza się kurz. To doskonałe środowisko dla rozwoju grzybów i pleśni, które są odpowiedzialne nie tylko za infekcje dróg oddechowych czy alergie, ale mają wpływ także na kondycję murów. – Wnikające w ściany grzyby osłabiają ich wytrzymałość. Niszczą też powierzchnie, na których się pojawiają. Chodzi zwłaszcza o drewno, cegłę, zaprawy murarskie i tynki. Następstwem może być groźne dla konstrukcji budynków osłabienie wytrzymałości materiałów budowlanych, a nawet ich korozja – mówi Janusz Wiśniewski, inspektor nadzoru budowlanego. – Oszczędzanie na ogrzewaniu to pozorna oszczędność, która może doprowadzić do konieczności przeprowadzenia kosztownego remontu – dodaje. Co więcej, ze względu na to, że w domach ogrzewamy głównie mury, a nie powietrze, długotrwałe wyziębienie ścian spowodowane niskimi temperaturami na zewnątrz i brakiem ogrzewania wewnątrz wiosną i latem może dodatkowo spowodować, że w sezonie grzewczym będziemy musieli zużyć więcej energii, by ogrzać bryłę budynku.
Oszczędność nie zawsze popłaca
Wiele osób nie decyduje się na dogrzewanie mieszkań latem tłumacząc się względami finansowymi. Obawiamy się, że „odkręcanie” grzejników przez kilka dodatkowych miesięcy w roku będzie generować spore dodatkowe koszty. Czy utrzymanie komfortu cieplnego przez cały rok rzeczywiście dużo kosztuje? – System całorocznego ogrzewania to zdecydowanie tańsze i wygodniejsze rozwiązanie niż samodzielne dogrzewanie mieszkań np. elektrycznymi czy gazowymi grzejnikami. Z naszych szacunków wynika, że przy korzystaniu z całorocznego ogrzewania koszty wzrastają o około dwa procent w perspektywie roku. To oznacza, że jeśli w ciągu jednego sezonu za ogrzewanie płacimy np. około tysiąca złotych, będziemy musieli dopłacić dodatkowo tylko około 20 zł rocznie – mówi Joanna Kwidzinska, Menedżer ds. Klientów z GPEC, oferującego usługę całorocznego ogrzewania Temperatura+ mieszkańcom Gdańska i Sopotu. Tego typu rozwiązania polegają na zainstalowaniu inteligentnego systemu regulacji temperatury, który jest oparty na automatyce pogodowej. Dzięki czujnikom umieszczonym na zewnątrz budynku system monitoruje warunki atmosferyczne i umożliwia szybkie reagowanie na ich zmiany. – Dostawy ciepła uruchamiane są samoczynnie wtedy, gdy temperatura na zewnątrz spadnie poniżej określonego poziomu. Jeśli z kolei wzrośnie – dystrybucja ciepła zostaje zatrzymana. Takie rozwiązanie zapewnia komfort cieplny w okresach przejściowych i chłodniejszych dniach miesięcy letnich, a jednocześnie jest energooszczędne i skutecznie obala mit gorącego kaloryfera w upalny dzień – mówi Joanna Kwidzinska z GPEC.
Wiele osób może zastanawiać się czy w okresach przejściowych i miesiącach letnich rzeczywiście często występuje potrzeba „odkręcenia” grzejników. Z pomocą przychodzą dane meteorologów. Tylko w ciągu ostatnich 5 lat liczba wakacyjnych dni, podczas których temperatura w dzień spadała na Pomorzu poniżej 15 stopni Celsjusza, statystycznie wyniosła aż 52 w każdym sezonie.
Słowa kluczowe: dom, mury naszych mieszkań, stan techniczny, temperatora, temperatura wnętrza, wychłodzenie murów