Ben Bernanke podczas wczorajszego wystąpienia w amerykańskim Kongresie zapowiedział, że program skupu aktywów QE3 będzie kontynuowany do czasu, aż sytuacja na rynku pracy ulegnie wyraźnej poprawie. Dodał, że takiemu postępowaniu sprzyja niska inflacja. To dość jasne i jednocześnie długo wyczekiwane przez inwestorów stanowisko szefa Fed mogło nieco uspokoić tych, którzy obawiali się, że bank centralny zakręci kurek z dolarami już podczas czerwcowego posiedzenia.
Benowi Bernanke rośnie jednak opozycja wewnątrz samej instytucji decydującej o polityce pieniężnej USA. Pokazał to opublikowany wczoraj protokół po ostatnim posiedzeniu. Wynika z niego, że kilku członków FOMC wnioskowało o ograniczenie QE3 już w czerwcu, a jeden chciał jego natychmiastowego wstrzymania. I chociaż scenariusz nagłego wycięcia QE3 wydaje się mało prawdopodobny, to inwestorzy powinni mieć świadomość, że Ben Bernanke prędzej czy później będzie musiał zwolnić tempo druku dolarów.
Słowa Bena Bernanke i protokół po ostatnim posiedzeniu Fed potwierdzają to, co zakładają analitycy, z którymi rozmawiał Money.pl. A mianowicie, że program QE3 z pewnością nie zostanie nagle wygaszony. Bo chociaż wśród osób decydujących o polityce monetarnej w USA rośnie sprzeciw wobec tak luźnego podejścia do niej, to jednak wciąż są one tylko w opozycji.
– Spodziewam się, że zakończenie QE3 może to nastąpić dopiero w przyszłym roku. Amerykańska gospodarka wcale nie jest jeszcze tak silna, by można było mówić o zacieśnieniu polityki pieniężnej – mówi w rozmowie z Money.pl Roland Paszkiewicz, szef działu analiz z CDM Pekao SA.
Podobnego zdania jest Marcin R. Kiepas, kierujący działem analiz w firmie brokerskiej Admiral Markets. Zauważa jednocześnie, że Fed nie może zdecydować się na nagłe zawieszenie QE3 nie tylko ze względu na stan gospodarki USA, ale również ze względu na rynki finansowe. Tak radykalne cięcie mogłoby bowiem spowodować panikę wśród inwestorów. – Członkowie Fed doskonale zdają sobie z tego sprawę. Dlatego każdy ruch będzie dużo wcześniej sygnalizowany. Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że kwota przeznaczana na QE3 będzie stopniowo zmniejszana, aż do całkowitego zawieszenia programu w przyszłym roku – tłumaczy Marcin R. Kiepas.
A kwota przeznaczana na program wsparcia gospodarki jest niebagatelna. Chodzi bowiem o 85 miliardów dolarów miesięcznie, które Fed od jesieni ubiegłego roku przeznacza na wykup obligacji. Dla lepszego zobrazowania tej sumy można wspomnieć, że to mniej więcej 90 procent rocznych dochodów polskiego budżetu państwa lub też połowa wartości wszystkich krajowych spółek notowanych na warszawskiej giełdzie. Gdyby Ben Bernanke co miesiąc, zamiast kupować obligacje, rozdawał te pieniądze Amerykanom, każdy dostawałby po 280 dolarów. Do dzisiaj ta kwota sięgnęłaby już 2 tysięcy dolarów na głowę. A trzeba przecież pamiętać, że QE3 to tylko trzecia runda programu, który od końca 2008 roku pochłonął już astronomiczną kwotę około 2 bilionów dolarów.
Pieniądze drukowane przez Fed miały wspierać realną gospodarkę. Najprościej mówiąc, chodziło o to, by pieniądze wspierały tanie finansowanie przedsiębiorstw, by te z kolei inwestowały i tworzyły nowe miejsca pracy. Konsumenci z kolei mieli mieć łatwiejszy dostęp do kredytów. I o ile ekonomiści sprzeczają się teraz na temat skuteczności tych działań, to są zgodni co do tego, że ogromna część środków trafia na rynki finansowe. To przyczyniło się do stworzenia bańki spekulacyjnej, przede wszystkim na rynku akcji.
– Zakończenie programu QE3 byłoby doskonałym pretekstem do głębszej korekty na rynkach akcji i surowców – mówi w rozmowie zMoney.pl Mateusz Sutowicz, analityk z Banku Millennium, przyznając jednocześnie, że trudno w tej chwili oszacować jej skalę. –Wielkość korekty w pewnym sensie pokazałaby, w jakim stopniu rynek finansowy w ostatnich latach został sztucznie napompowany – dodaje.Z jednej strony mamy więc do czynienia ze stagnacją w realnej gospodarce, a z drugiej amerykańska giełda – nieco w oderwaniu od rzeczywistości – ostro pnie się w górę. Właśnie z tego faktu wynikają coraz większe obawy inwestorów o to, że zakończenie QE3 spowoduje pęknięcie tej bańki i ostre spadki. Taki scenariusz jest jak najbardziej realny.
Analitycy są natomiast zgodni co do drugiego elementu scenariusza dla rynków po wygaśnięciu programu Bena Bernanke. A mianowicie, zakończenie dodruku pieniądza spowodowałoby powrót do mocnego dolara. – O ile o prognozach dla giełdy można dyskutować, to umocnienia dolara można być raczej pewnym – podkreśla Marek Rogalski, analityk walutowy z DM BOŚ. – Już nawet w ostatnich tygodniach było widać, że wszelkie spekulacje na temat wygaszenia QE3 sprzyjały umocnieniu amerykańskiej waluty, zwłaszcza w stosunku do euro.
Słowa kluczowe: amerykańska gospodarka, Ben Bernanke, inflacja, money.pl, polityki pieniężnej