Nie wiesz, co zrobić z rolą, daj ją Soni. Ona coś wymyśli – tak o Soni Bohosiewicz mówi się w branży. Gra rolę twardych, charakternych kobiet, które wiedzą czego chcą od życia. W wywiadzie dla portalu iWoman.pl opowiada o trudnej przyjaźni między aktorami i wyjaśnia, dlaczego cieszy się, że Ania Przybylska wypowiedziała wojnę paparazzim.
Podczas pierwszej ciąży grała w Wojnie polsko-ruskiej, w drugiej – w Obławie. – Taka praca. Nie jestem nigdzie zatrudniona na etat. Nie pracuję, nie zarabiam. Tak to działa w tym zawodzie – tłumaczy aktorka. – A poza tym kocham to, co robię, ciągnie mnie do grania. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym na dłużej porzucić swoją pracę. Słyszę: Łał! Zagrałaś w filmie, będąc w ciąży! Dla mnie nie ma w tym nic niezwykłego. Obława to było sześć dni zdjęciowych. Wyczerpujących dni, ale da się wytrzymać.
Sonia Bohosiewicz opowiada, że dzieci rozpieszcza umiarkowanie. – Są w takim wieku, że jeszcze trudno od nich jakoś specjalnie wymagać. Proszę Teodora, by sprzątał, ale nie znosi tego robić. Wtedy mówię mu, że przyjaciele są od tego, żeby sobie pomagać. To on na to: to posprzątaj to za mnie. Jest śmiesznie… – żartuje aktorka. – Myślę, że jak każda matka, mam momenty przesilenia, tracę cierpliwość i krzyczę. Potem łapię moralniaka, przychodzę do dzieci i przepraszam. Słyszę: spoko, mamo i jedziemy dalej. Staram się im dać jak najwięcej miłości i akceptacji, a z drugiej strony chcę ich czegoś sensownego nauczyć.
W Obławie zagrała żonę konfidenta, w Syberiadzie polskiej matkę, która robi wszystko, by ocalić swoje dzieci. Według Soni Bohosiewicz i dziś są sprawy, o które warto walczyć za wszelką cenę.
– Dzieci. Dla nich zrobię wszystko. Bohaterka Syberiady to prawdziwa lwica, dzieci są dla niej najważniejsze. Miłość do dziecka jest najpiękniejsza, bo gdy ono się pojawia na świecie, nagle z egoizmu przechodzisz na altruizm. Dziś w tych naszych cieplutkich, bezpiecznych czasach, gdy niczego nam nie brakuje i nikt nikogo nie zabija, nie mamy prawa oceniać ludzi, którzy żyli z lufą pistoletu przy głowie – opowiada w iWoman.pl – Dziś możemy sobie jedynie wyobrażać, jak to jest, ale i tak będziemy w tych wyobrażeniach dalecy od tamtej rzeczywistości. Pamiętam, że kiedy wróciłam ze zdjęć, powiedziałam w domu, że od tej pory gram już tylko w bajkach. I tylko role księżniczek, żadne czarownice.
Na pytanie o aktorskie marzenia odpowiada bez zastanowienia: – Chciałabym zagrać u Wojciecha Smarzowskiego. Bardzo lubię jego kino, bo jest wyraziste. Póki co, cieszę się, że dostaję interesujące role, że mogę robić to, co kocham.
Rywalizacja jest w każdym zawodzie. Również wśród aktorów. Ale akurat to środowisko – jak zdradza aktorka – jest pod tym względem specyficzne. – Często widzimy po raz pierwszy w życiu i w ciągu kilku minut musimy stać się dla siebie bardzo bliskimi ludźmi. Witam się z aktorem, którego znam tylko z telewizji i po chwili musimy wyjść i zagrać scenę miłosną. Dlatego jest między aktorami taka niepisana umowa, że jesteśmy dla siebie mili, otwarci, serdeczni. Musimy tacy być. Bez tego nie ugramy niczego – tłumaczy Bohosiewicz.
Nic dziwnego, że w wojnie, którą Ania Przybylska wypowiedziała paparazzim, w pełni popiera koleżankę po fachu. Bo – jak twierdzi – u nas już tak jak w Stanach, fotoreporterzy wiszą na drzewach i płotach, by zrobić zdjęcie, które dobrze się sprzeda.
– Okradają nas z prywatności. Grzebią nam w śmietnikach, chcą wejść do sypialni. To bardzo nieprzyjemna grupa, która się niebywale się rozzuchwaliła – narzeka aktorka. – Jak stoję na ściance na premierze filmu, to już nikt do mnie nie mówi: Pani Soniu, proszę spojrzeć w moją stronę. W najlepszym razie krzyczą Sonia, tutaj! Jak mówię dziękuję i próbuję odejść, to słyszę Pozuj, k…! Jeszcze nie zrobiłem. Taki to jest poziom. Dajmy ludziom to, czego chcą – okej. Ludzie mają także potrzeby wzniosłe. Chcą przeżyć coś niezwykłego, estetycznego, zobaczyć coś pięknego, pośmiać się. No ale zaspokojenie tego rodzaju pragnień, to już trudniejsza sprawa, prawda?
Słowa kluczowe: aktor, ciąża, gra, iWoman.pl, sonia bohosiewicz, zadanie