Wyruszyli w czerwcu 2014 roku z Polski z olbrzymim wyzwaniem. Tata Wojciech,
mama Eliza, dwunastoletni Wojtek i dziesięcioletnia Łucja chcą zacieśnić więzy
rodzinne i zwiedzić razem cały świat. Byli już w dwudziestu państwach, w tym w
Gwatemali, Meksyku, Hondurasie, na Kubie, w Kolumbii, Peru, Boliwii i po sześciu
miesiącach wspólnego podróżowania obecnie przebywają w Argentynie.
Przed wyjazdem żegnali ich nie tylko najbliżsi. Państwo Łopacińscy goszczeni byli na
antenie niejednego radia, pojawili się na antenie Dzień Dobry TVN i o swoich planach
opowiadali na licznych spotkaniach. Nie zabrakło ich również w Warszawie, na
prezentacji obuwia marki KEEN, która aktywnie wspiera ich przedsięwzięcie. W podróży
towarzyszyć im będzie specjalistyczne obuwie, gotowe sprostać największym
wymaganiom. Pan Wojciech wybrał dla siebie modele Newport, Revel II, Verdi II Mid WP i
Marshall, Pani Eliza postawiła na model Koven Mid WP, Venice H2, Marshall, a dzieci na
Kalamazoo High Boot WP, Newport H2, Arcata. Dzięki nim niestraszne im będą żadne
tereny.
Tak Pan Wojtek streszcza plany całorocznej wyprawy: „Jedziemy przez całą Amerykę
Południową, aż do Ushuaia w Argentynie. W styczniu 2015 roku skoczymy do Afryki a
potem do Australii. Następnie przez Azję wrócimy w czerwcu do Polski.”
Pierwszym pozaeuropejskim krajem na szlaku podróżników była Gwatemala. Pomimo
trudności związanych z przestawieniem się w związku z różnicą czasową, cała rodzina
chłonęła klimat nowego kraju z wielką ciekawością. Nowi ludzie, nowe smaki, nowy świat.
A to był dopiero początek przygody. Przez kolejne trzydzieści dni prawie każdą kolejną
noc państwo Łopacińscy spędzali w innym miejscu. Odważnie i z wiarą, że nieznane
przyniesie jedynie wspaniałe przygody i pozostawi niezatarte wspomnienia, przejechali
trzynaście tysięcy kilometrów, aż do Meksyku. Jak piszą na swoim blogu:
„W Gwatemali zdobyliśmy 3 tysięczny wulkan San Pedro. (…) Oglądaliśmy zachód i
wschód słońca nad dżunglą, siedząc na piramidzie nr 4 w Tikal. Pływając w Belize na
największej, po Australii, rafie koralowej trzymaliśmy w rękach pod wodą płaszczkę i
rekina. (…) W Meksyku towarzyszyliśmy żółwiom w ich nocnym znoszeniu jaj i płynęliśmy
przez potężny Kanion Sumidero. Podziwialiśmy potężną ścianę kilometrowych,
pionowych skał. Na Jukatanie nurkowaliśmy w magicznych jaskiniach Majów, Cenote i
zdobyliśmy Chichen Itza ich stolicę zprzed tysiąca lat.”
Podróżując z dziećmi, rodzina Łopacińskich nastawiła się na poznawanie świata i ludzi
mieszkających w różnych krajach. Na prowadzonym przez siebie blogu z podróży z
sentymentem opisują, jak w kolumbijskiej Bogocie mieszkali przez kilka dni u rodziny
Rojas. Ojciec rodziny, Hernan przyjął ich z otwartymi rękami, dzieląc się nie tylko swoim
dachem, ale także szczęściem i troskami dnia codziennego. Jak piszą, wyjeżdżając czuli,
że opuszczają starych dobrych znajomych. Pan Wojtek podkreśla, że dla niego
„podróżowanie oznacza poznawanie świata i życia innych ludzi. Gdy ograniczymy
turystykę tylko do zaliczania kolejnych muzeów, aquaparków i hoteli stanie się bardzo
płytka. Podróżowanie powinno umożliwić nowe relacje z ludźmi.”
Przez sto dni przejechali 22 tysiące kilometrów i wspominają, że najbardziej cieszyli się z
poznania dwudziestu rodzin, które zaprosiły ich do swoich domów. Jak piszą, w każdym
państwie korzystali z couchsurfingu, zatrzymując się u ludzi otwierających przed nimi
swoje domy. Jedli z nimi posiłki, poznając lokalne smaki i wymieniając się
doświadczeniami. W kilku miejscach pan Wojciech sam gotował dla nich, odwdzięczając
się za gościnę.
Kolejne miesiące podróży przyniosły kolejne przygody. Na blogu czytamy: „W El Salvator
współpracowaliśmy z Ministerstwem Turystyki, które wsparło nas organizując noclegi i
zapewniając transport do najwięksych atrakcji turystycznych. Wspinaliśmy się po
wulkanach i kąpaliśmy się w gejzerach. W Hondurasie spaliśmy w San Pedro Sula, które
według statystyk jest najniebiezpieczniejszym miastem świata. (…) Ministerstwo
socjalistycznej Nikaragui postanowiło również wykorzystać naszą wyprawę i zapewniło
Vipowskie zwiedzanie państwa, łącznie z lekcjami serfowania po karaibskich falach. (…)
W Panamie trafiliśmy na 100 lecie Kanału Panamskiego i rodzinę Indiry, która przyjeła
nas z otwartym sercem. Na Kubie spaliśmy w Havanie u księży Salezjanów a w Varadero
w namiocie, na plaży. Spotkaliśmy się z “Damas en blanco” przekazując im trochę otuchy
i nadziei.” Odważna rodzina przeżyła już tyle przygód, przebyła tyle tysięcy kilometrów, a
buty KEEN, w których przemierza świat, nadal sprawują się jak nowe.
Podczas swojej podróży państwo Łopacińscy przeprowadzili wykłady w szkołach w
każdym odwiedzanym kraju. Jak mówią, spotkania z dziećmi były dla wszystkich
świetnym doświadczeniem. W każdym kraju opowiadajli im o Polsce, Toruniu i o swojej
wyprawie. Szczególnie dumni byli z trzech prezentacji na Kubie, gdzie informacja o
innych krajach jest szczególnie trudna do przekazania.
Obecnie zwiedzają Chile, najdłuższe państwo świata. Jak do tej pory, największe
wrażenie wywarło na nich miasto Vilparaiso. Jak opisują na blogu: „Jest pełne rysunków
na murach, knajpek i wąskich uliczek. Domy stoją na wzgórzach i sprawiają wrażanie,
jakby były zbudowane jeden na drugim. Żeby gdzieś pójść trzeba wjechać kilka ulic windą
sprzed 100 lat lub powoli wspinać się po schodach. Sadzę, że Vilaparaiso może być
spokojnie nazwane światową stolicą schodów. Jeszcze nie widziałem miasta z tak dużą
ilością schodków.”
Pół roku pełne niepowtarzalnych przygód, to dopiero połowa drogi. Co przyniesie drugie
pół roku? I oczywiście – jak będą się dalej sprawowały niezniszczalne buty marki Keen do
zadań specjalnych? Czy sprostają największemu z wyzwań, jakim jest podróż dookoła
świata? Tego dowiemy się już wkrótce. Zapraszamy do lektury rodzinnego bloga na
www.lopacinskichswiat.pl oraz na stronę fundatora obuwia dla całej rodziny www.keen.pl
Słowa kluczowe: KEEN, podróż, świat