Irlandczycy najweselsi, a Czesi żywiołowi – przedstawiamy subiektywny ranking ulubionych kibiców kolejarzy.
Przez ostatnie tygodnie przyzwyczailiśmy się, że dworce i pociągi żyją intensywnym rytmem przyjazdów i odjazdów kibiców z całej Europy. Konduktorzy, kasjerzy, wolontariusze – wszyscy kolejarze codziennie mieli do czynienia z kolorowym, rozśpiewanym tłumem, co dawało niepowtarzalną okazję do poznania charakterów przedstawicieli poszczególnych krajów.
Na pytanie, jacy są kibice z różnych części Europy, kolejarze odpowiadają następująco:
Amerykanie – rozgadani „kolekcjonerzy”: zawsze pytają o nazwisko wolontariusza, aby dodać go do znajomych na Facebook’u
Anglicy – komunikatywni, głośni i weseli
Chorwaci – imponujący najbardziej oryginalnymi i kolorowymi przebraniami
Czesi – połączenie słowiańskiej spontaniczności, którą najgłośniej było słychać w okrzykach: „Kto nie skacze neni Czech, hop hop hop”, z niemieckim zdyscyplinowaniem
Duńczycy – spokojni i bardzo uprzejmi wobec pracowników kolei
Francuzi – bardzo niechętnie mówią po angielsku, często wszystko wiedzą najlepiej
Hiszpanie – często zmieniający zdanie i „wymagający stałej opieki” – proszą wolontariuszy o zaniesienie walizek na peron
Grecy – spokojni i wyrozumiali
Irlandczycy – z poczuciem humoru, fajnie przebrani, niezwykle rozmowni, spontaniczni, zawsze najweselsi w pociągu
Niemcy – bezproblemowi, bardzo porządni
Portugalczycy – sympatyczni i bardzo otwarci
Rosjanie – rozśpiewani, często zastanawiają się długo przed podjęciem decyzji
Włosi – głośni, bardzo wymagający wobec załogi w pociągu, mówią wszystko o czym pomyślą
Poznańscy Irlandczycy i wrocławscy Czesi
Cały Poznań zakochał się w Irlandczykach. Wyjątkiem nie są wielkopolscy kolejarze, których zieloni kibice ujęli przede wszystkim pozytywnym nastawieniem do wolontariuszy, pracowników kolei i dworcowych punktów usługowych, a także innych podróżnych.
Pracownicy kas biletowych oświadczają zgodnie, że obsługa takich klientów to prawdziwa przyjemność – są niezwykle wyrozumiali i nie tracą dobrego humoru nawet jeśli w danym pociągu brakuje już dla nich miejsc.
Podobne relacje słychać ze strony drużyn konduktorskich. Pracownicy obsługujący pociągi nie mogą się nachwalić kultury podróżowania Irlandczyków: na przykład zawsze pamiętają, by przy wychodzeniu z pociągu uścisnąć dłoń jego kierownika lub przynajmniej pomachać mu na pożegnanie.
Również w Gdańsku Irlandczycy pozostawili po sobie tylko miłe wspomnienia. Przede wszystkim wśród kobiet, których urodę ciągle komplementowali. A także wśród polskich fanów i fanek futbolu, bo jak nikt inny śpiewali „Polska, Białooooo-Czeeeerwoni!”. Nawet poważni funkcjonariusze SOK nie oparli się urokowi kolorowych, przyjaznych wyspiarzy. Jak powiedział komendant SOK Gdańsk „Była to grupa kibiców, która przemieszczając się nie sprawiała najmniejszych problemów porządkowych, przy całym swym rozśpiewaniu i roztańczeniu.”
Irlandczycy kupili sobie sympatię Poznania i Gdańska, natomiast Czesi całkowicie zawładnęli Wrocławiem. W dwa pierwsze dni meczowe 8 i 12 czerwca, Dworzec Główny należał do nich. Po przyjeździe składów z hasłem “Vlakem na Euro” i czeskim Lwem perony drżały od dopingu naszych południowych sąsiadów. Skandowali oni najczęściej hasła “Czesi do boju”, czy śpiewali „Kto nie skacze neni Czech” – po tym ostatnim cały peron falował. Niecodzienne były również czeskie kreacje. Oprócz strojów w barwach narodowych i standardowych przyborów kibica – młynków, trąbek i wuwuzeli – na dworcu można było spotkać Czechów w hełmach “czołgistów” podobnych do tego, który nosi na boisku bramkarz Petr Cech. Na szczęście kibice czołg zostawili za granicą i walczyć chcieli jedynie na murawie. Na dworcu i ulicach Wrocławia tańczyli, pozowali do zdjęć i wymachiwali czeską flagą. Ci Czesi, którzy n ie zdecydowali się na kreację „na czołgistę” nosili np. wielkie różowe okulary lub fantazyjne i praktyczne czapki z czeskimi Lwem na szczycie i przytroczonymi trzymakami na piwo. To fantastyczne rozwiązanie pozwoliło kibicowi na swobodne dopingowanie reprezentacji, bez konieczności rezygnowania z przepłukania wyschniętego od krzyku gardła.
Oczywiście najliczniejszą grupę kibiców stanowili Polacy. Jednak biało-czerwoni zasłużyli sobie na zupełnie osobną opowieść.
Słowa kluczowe: irlandczycy, Kibice, kolej, pkp, subiektywny ranking, uprzejmi, zdyscyplinowanie